Czytasz i zostawiasz komentarz? Chcesz powiadomień? Zostaw link do Siebie np. na Twitterze (mój: @PolandLiam :) ).
***Z perspektywy Liama***
W
restauracji ‘Rose’ oboje z Dan stwierdziliśmy, że nie mamy ochoty na ciepłą
kolację.
Zamówiliśmy,
więc, sobie Tiramisu. Uwielbiam ten deser. Danielle w szczególności.
Dowiedziałem
się od niej wiele rzeczy, z kim się przyjaźni – czyli Roxana i James.
Kim do cholery on jest? Nie znam
gościa!
Co kocha
robić – bezceremonialnie tańczyć i wiele, wiele innych ważnych, jak i mniej
istotnych wiadomości. Śmialiśmy się do rozpuku. Już nie byliśmy tak skrepowani
jak wcześniej.
Danielle jest świetną osobą. Mogę
śmiało nazwać ją, że to moja bratnia dusza.
Ja także nie
byłem jej dłużny. Zanim zacząłem jej opowiadać, przypomniałem sobie, jak w
ogóle stałem się tym kim jestem:
***
- Liam! –
Nie masz wyboru! Znowu zapyndalasz do X Factor. I ani mi się nie waż mówić, że
to nie dla ciebie! – krzyczał mój przyjaciel Andy – Wiem, ze kiedy już tam
startowałeś i się nie dostałeś… O jakie rymy, yo!... W każdym bądź razie na
bank się teraz dostaniesz, oczarujesz wszystkich i w finale będziesz! Co ty,
nie słyszysz siebie? ZAJEBIŚCIE śpiewasz – kontynuował wypowiedź
- Ale… -
zacząłem
- Nie. Ma.
Żadnego. ALE! Koniec z tym. Sam cię tam zaprowadzę.. Choćby siłą! – przerwał mi
kumpel
- Wiesz co?
- Co? - spytał się
- Jak będę
‘wielką gwiazdą’ to nigdy cię nie zapomnę – wybuchłem śmiechem, a Andy tuż po
mnie.
- I wiesz co
jeszcze? – opanowałem się
- Co?
- Jesteś
moim najlepszym kumplem i nigdy się to nie zmieni.
Nie
odpowiedział. Popatrzył się na mnie i mrugał szybko oczami. Wiedziałem, że się
wzruszył, bo zawsze tak robił, gdy tak się czuł.
***
3 dni później
- Mamo,
tato, Ruth, Andy myślicie, że sobie poradzę?
- Oczywiście
– krzyknęli chórem
- Simon na bank da ci szansę – odkrzyknęła
moja siostra – Moja w tym zasługa – i przerzuciła włosy do tyłu.
- Ruth! –
krzyknęli rodzice
- Synku, nie
przejmuj się, jeśli ci się nie uda.. co ja mówię. Na pewno ci się uda! Wierzę w
ciebie i wiesz co? Jestem z ciebie dumna – mówiła ze łzami w oczach moja
rodzicielka.
- Tak! Na
pewno dasz sobie radę – mówił tata
- Jak ci się
nie uda, Liam, wyjdę tam i skopie wszystkim tyłki.
- Dziękuję
wam wszystkim. Nie wiem co bym bez was zrobił… - zacząłem
- Ani mi się
waż płakać – powiedział ponownie szybko mrugając Andy.
Zaśmialiśmy
się, ale przerwała nam kobieta wołając:
- Numer
61898 proszony o podejście do drzwi. Powtarzam numer 61898 proszony o podejście
do drzwi.
- To mój
numer – odparłem cicho.
No to czas zacząć zabawę.
***

- Liam
śpiewaj.
I tak
zrobiłem. Uwielbiałem ‘Cry me a river’. Ta piosenka u mnie wywoływała głębsze
uczucia. Wczułem się w nią. Przy niej moje obawy gdzieś się rozpłynęły.
Taak, gadam
jak zakochany. Ale właśnie tak działa na mnie muzyka. Jest dla mnie wszystkim
I cried a river, now you can too.
Cry me a river, cry me a river.
Skończyłem.
Tym razem moje refleksje zagłuszał aplauz widowni. Cieszyłem się jak głupi. Poczułem, ze w końcu dla kogoś coś znaczę. Ale od razu lęk przerósł moją radość.
Tym razem moje refleksje zagłuszał aplauz widowni. Cieszyłem się jak głupi. Poczułem, ze w końcu dla kogoś coś znaczę. Ale od razu lęk przerósł moją radość.
Czy się dostanę? Co jak się im nie
podobało?
Zaczęli do
mnie mówić. Przez strach nie mogłem racjonalnie słyszeć ani myśleć.
Wywnioskowałem
tylko, że im się podobało. I tak! 3 razy tak!
Przeszedłem…
***
A teraz
wyniki kto przejdzie. Czekałem z przejęciem obgryzając paznokcie czy mnie
wybiorą.
Nie
usłyszałem swojego.
Ból.
Łzy.
Rozpacz.
I tylko
jedna myśl.
Przegrałem. Już się nie liczę.
Nagle
naprzeciw nas, którzy się nie dostali wyszedł Simon. Podał pięć imion:
-Harry,
Zayn, Niall, Louis i Liam do mnie
.
TAK! To moje imię! Ale czego on ode
mnie oczekuje?
Jak
przeczytaliście powyżej wybrał mnie i objaśnił dlaczego:
- Kochani –
zaczął Simon – Wiecie, że jesteście naprawdę dobrzy. Nie chcemy stracić takiego
talentu jakim wy jesteście. Jury już zadecydowało, że was z nami nie będzie.
Jury już wybrało. Ale ja wpadłem na pomysł. Chciałbym żeby was połączono w
grupę. Wszyscy przystali na ten pomysł. Odtąd jesteście zespołem. Pierwszym i
jedynym zespołem w historii X Factor.
***
***Z
perspektywy Danielle ***
- Tak o to
później zdobyliśmy III miejsce. Nie zyskałem tylko sławę, ale także najlepszych
kumpli o jakich mogłem tylko pomarzyć. – zakończył swoją opowieść Liam.
Wzruszyłam
się niemiłosiernie. Liam swoją historią poruszył mnie do głębi, aż łzy cisnęły
się do oczu.
- Historia z
życia – zawtórował.
Nastała
chwila ciszy, gdzie każdy zajęty był tym co usłyszał lub powiedział.
- Zjadłaś
już? – spytał Li
- Tak.
Zjadłam. Było pyszne.
- Chcesz
więcej? – zaśmiał się i poruszał zadziornie brwiami.
-
Żartujesz?! Chcesz żebym była bardziej gruba i brzydsza niż jestem?
- Nie jesteś
gruba – powiedział. – I… jesteś śliczna – dopowiedział już ciszej.
Witamy z powrotem buraka Danielle.
Peazer! Znowu się spłoniłaś!
- Idziemy
już? – zapytałam drżąco.
No świetnie, cudnie, zajebiście!
Nawet nie podziękowałaś Ma cię teraz za jakąś próżną, niewdzięczną dziewoję.
- Tak
idziemy. Zapłacę i odprowadzę cię do domu.
***
Wieczór był
naprawdę śliczny. Tak jak zapowiedział Liam – śliczna pogoda. Auto zostawiliśmy
przy restauracji. Chłopak miał od niej niedaleko do domu.
Dużo ze sobą
rozmawialiśmy przechodząc między pięknie oświetlonymi uliczkami. Nie pamiętam
nawet jakim cudem znaleźliśmy się pod
moim domem.
- No to
jesteśmy – powiedział tajemniczo.
- Tak.
Szybko minęło – odparłam.
- To był
naprawdę udany wieczór. Dawno się tak świetnie nie bawiłem. Dziękuje. – wyznał.
- Dla mnie
także. Yhm.. To ja już pójdę. Jutro mam zajęcia taneczne i ten…
Nie dane mi
było dokończyć. Liam powoli przybliżał się do mojej twarzy. Zauważyłam, że jego
brązowe oczy mają dwie czarne plamki. Nauczyłam się ich na pamięć. Dzieliły nas
milimetry, gdy nagle usłyszeliśmy pisk.
Gwałtownie się
od siebie odsunęliśmy. Spojrzałam w bok a tam na ziemi leżał facet. Chyba go skądś
znam. Szybko podeszłam do niego i odwróciłam na plecy.
- O mój
Boże! JAMIE! Co ci się stało?! – wykrzyczałam przestraszona.
-
Ghakhhakaha – wycharkał emitując śmiech – Nic. Mhała spcheczhka z fhacethem z
bharu.
Pomogłam mu wstać
w ogóle zapominając o Liamie. Udałam się do domu. Chyba usłyszałam ciche
pożegnanie Liama, ale zignorowałam je. Oddaliłam się od niego bez pożegnania. W
tej chwili najważniejszy był przyjaciel.
- Gheej! Czhy
th one then laluś z Hłan Dhajrekszchon? Hale shię zbulwerchował jhak shobie phoszłaś. – zaczął się
śmiać i wycharkiwać krew z ust.
- To.. tylko
kolega. – powiedziałam. – Nikt więcej.
***
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że musieliście tak DŁUGO czekać :c. Wybaczycie?
Ale jest nowy :D ! I jak Wam się podoba ☺ ?
Rozdział XI = XI komentarzy
Enjoy ♥